Wszystko zaczęło się w roku 1905, kiedy Maria, córka Kathe i Maxa Kruse, który był rzeźbiarzem, poprosiła o lalkę. Miała ona być prezentem gwiazdkowym, lalką, która można byłoby przytulać, czesać i troszczyć się o nią jak o prawdziwego dzidziusia. Ojciec dziewczynki wybrał się na zakupy do berlińskich sklepów, ale tam znalazł tylko sztywne porcelanowe lalki, które wg niego, nie byłyby w stanie wzbudzić cieplejszych uczuć w córce.
Poprosił więc żonę by sama zaprojektowała odpowiednią lalkę.
Uszyła ją ona z wypełnionego piaskiem ręcznika, głowę wykonując z ziemniaka. Ta
pierwsza, ukochana przez Marię lalka, nie przetrwała zbyt długo, ale to ona
stała się inspiracją do powstania firmy i serii kolejnych pokoleń winylowych
sióstr pierwowzoru.
Więcej o historii firmy można przeczytać TUTAJ.
Dziś lalki Kathe Kruse to nie tylko piękne zabawki, które
będzie można przekazać w prezencie dzieciom i wnukom, ale i niezła inwestycja.
Stare egzemplarze potrafią osiągnąć na aukcjach całkiem wysokie ceny.
Zdjęcia starych lalek pochodzą z serwisów aukcyjnych. Nowe
można kupić w Pikinini.
Oglądałam te lalki na zdjęciach ale nie wiedziałam, że ich buzie to wyewoluowany kartofelek :)...
OdpowiedzUsuńpiękne :)
Ależ piękne - marzenie:)
OdpowiedzUsuńPiękne ,ale jak piszesz bardzo drogie więc mogę tylko popatrzeć.Chciałabym choć jedną postawić na mojej półce.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mnie zawsze przerażały takie lalki :/ jakieś takie jak z horroru...nie wiem, może ja już jakaś inna jestem, ale zawsze wolałam samochody :D
OdpowiedzUsuńlalki mają niesamowite buzie. lilav.
OdpowiedzUsuń