Dziś na takie karuzele nie wpuściłabym raczej własnych dzieci:) Ciekawe wrażenie sprawia zwłaszcza pan operator u dołu pierwszego zdjęcia, prawda?
Wtedy, w latach siedemdziesiątych, bardzo ucieszyłyśmy się z siostrą z tej blaszanej, nadwarciańskiej atrakcji:) Było super!
świetna ta karuzela! jakoś wtedy nie myślało się tyle o kwestiach bezpieczeństwa? (terroryzmie, alergiach, rodzicielstwie w x odmianach, itp.) ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć teraz dostaję gęsiej skorki gdy pomyślę o niektórych naszych zabawach:)
Usuńno tak, doświadczenie robi swoje :) mam podobnie. na myśl o całodniowej zabawi córki na podwórku (nawet za 5 lat, bo teraz to maluda) dostaję gęsiej córki. tu pasuje przysłowie: zapomniał wół... ;)
OdpowiedzUsuńtez pamiętam takie karuzele, aż łezka się kręci w oku ;)
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń