Moje stare sanki. Służyły mi i siostrze od wczesnego dzieciństwa, a dziś jeżdżą na nich moje córki.
Przeżyły złamanie jednej belki, którą stolarz wymienił na nową. Są też podpisane przez mojego tatę "Agnieszka i Kasia". Napis wciąż jest widoczny:)
Więcej o sankach przeczytacie na moim blogu Pikinini: TUTAJ i TUTAJ
piękne! jaka szkoda, że niewiele pozostało po moich dziecięcych zabawach... ale kołyskę mam! taką co wujek zrobił 34 lata temu, a rok temu spała w niej moja córa :)
OdpowiedzUsuńPodobno w takich kołyskach dzieci chowaja się najlepiej:)
Usuń