wtorek, 29 maja 2012

Drugie życie misia

Ten miś wygląda jak rezydent któregoś z przedszkoli. Być może tak właśnie było, a kiedy dzieci wyrosły, a misiowi mocniej oklapły uszka, znalazł się na śmietniku. Tam wpadł w oko córce pani Magdaleny, która przysłała nam zdjęcie misia i tak o nim napisała:

"Moja córa nie mogła przejść obok niego obojętnie i przytargała go do domu. Nie wiem ile ma lat, ale jest wypchany trocinami i zjedzony przez mole. Stoi w korytarzu i pilnuje naszego domu. :)"

niedziela, 27 maja 2012

Lalki z ZSRR

Pokazywałam już Wam kiedyś nasze lalki. Wśród tych, które należały do mojej siostry, była postawna blondynka pochodząca z ZSRR. Została przywieziona przez znajomego rodziców, którzy zamówili u niego dwie lalki. Niestety, udało mu się wtedy kupić tylko jedną, którą dostała moja siostra. Jako rekompensatę, rodzice przywieźli mi później dużą lalkę z Rumunii.
Radziecka blondynka miała polskie imię Hania i trzymana za rączkę umiała chodzić!


Zdjęcie podobnej lalki przysłała nam niedawno LOREEN, która na poniższym zdjęciu dumnie trzyma lalę w objęciach. Tak o niej pisze:

"Zdjęcie pochodzi z 1977 roku. Zostało zrobione w Dąbkach na balkonie Ośrodka Wczasowego "CARGO" nieistniejącej Kopalni "Siersza" w Trzebini.
Miałam wtedy 6 lat. Po drodze nad morze, wstąpiliśmy do znajomego mojego taty, który parę tygodni wcześniej odwiedził ZSRR. Kupił tam dla mnie lalę.
Lalka była ogromna. Miała blond włosy, niebieskie zamykane oczy, trzymając ją za rączkę - chodziła. Do tego wszystkiego mówiła "mama".
Była śliczna na te czasy i taka nowoczesna.
Dobrze, że mieliśmy większy samochód - Skodę 100, to lalka mogła ze mną jechać nad Bałtyk."


Dzięki opisowi Loreen, przypomniałam sobie, że i Hania mówiła "mama":) 
A może i Wy pamiętacie takie lalki?

niedziela, 13 maja 2012

Miś Esmeraldus w towarzystwie grającej choinki

Zdjęcia tych zabawek przesłała Bibiana, uczennica 1 klasy LO w Hadze.
Tak pisze o 50-letnim, holenderskim misiu:

Oto miś “Esmeraldus”: kiedyś bezimienny ulubieniec i wymarzony towarzysz zabaw z czasów dzieciństwa mojego taty, a dzisiaj głównie ozdoba i symboliczna pamiątka tamtych lat.
Jak widać, miś był bardzo intensywnie używany i brakuje mu oczu (sama kiedyś dorysowałam mu dwie kropki w miejscach, gdzie powinny się znajdować) oraz jednego uszka. Oprócz tego ma też bardzo przetarte futerko i lekko obluzowane kończyny.
Jego dość nietypowe imię otrzymał krótko po naszym pierwszym spotkaniu: ja, wtedy siedmio- lub ośmioletnia dziewczynka, po prostu nie umiałam pogodzić się z tym, że miś oprócz prawego uszka i oczu nie ma też własnego imienia. Zainspirowana filmem “Dzwonnik z Notre Dame” nadałam mu wtedy najbardziej oryginalne imię, które mi przyszło do głowy. Nadal jednak nie rozumiem, w jaki sposób pluszowy miś skojarzył mi się z cyganką z filmu Disneya…


...a tak o pozytywce:

Oto choinka-pozytywka, grająca melodie świąteczne; choć dostałam ją kiedyś na Gwiazdkę, jestem pewna, że jest starsza ode mnie (sądząc po starych elementach i licznych drobnych uszkodzeniach). Nie jest to właściwie zabawka, ale zawsze przypomina mi o Świętach, spędzanych w  Polsce i z całą rodziną. Jest to też piękna ozdoba na świąteczny stół.


sobota, 12 maja 2012

Moskiewskie lale...

...pokazała Kocianna na blogu Moscow rules. Zajrzyjcie tam koniecznie i przeczytajcie jej ciekawą relację z eksploracji moskiewskich muzeów lalek.




sobota, 5 maja 2012

Szachy Wikingów

Czy spotkaliście się kiedyś z tą ciekawą grą? Zapraszam do przeczytania artykułu o szachach Wikingów, napisanego przez panią Grażynę z Holandii...


.........................................................


Będąc w 2007 r. na wakacjach w Norwegii trafiliśmy do Borg, gdzie znajduje się Lofotr Viking Museum. W miejscu tym znaleziono najdłuższy dom z VI w., który należał do Wikingów. W sklepiku muzeum można było kupić różne pamiątki. My zdecydowaliśmy się na tzw. szachy Wikingów.

Hnefatafl (Stół królów) jest jedną z najstarszych zrekonstruowanych gier z terenów Europy Północnej, o której wspominał już Earl Rognvaldr Kali:


Umiem grać w tafl,
Dziewięć kunsztów znam,
Rzadko zapominam run,
Znam księgi i kowalstwo,
Wiem, jak ślizgać się na nartach,
Strzelam i wiosłuję dość dobrze;
Każdą z dwóch sztuk znam:
Granie na harfie i poezji mowę.


Wg autorów strony Bractwa Wojowników „Kruki” istnieje mnóstwo odniesień do hnefatafl w staroskandynawskiej literaturze, od samej Eddy Poetyckiej do sag o bohaterach. Wikingowie rozmiłowani w grze w zagadki często odwoływali się do Królewskiego Stołu. W grze w zagadki, którą toczył Odyn z królem Heidrekiem pada w pewnym momencie: "Kim są sługi walczące bez broni wokół swego pana, brązowe go chronią, a jasne atakują?" Odpowiedź: to właśnie figury hnefatafl.

Również w archeologii możemy się natknąć na wzmianki o hnefatafl. Na kamieniu runicznym z Ockelbo w Szwecji można zauważyć dwóch mężczyzn balansujących planszą na kolanach.

Często również udawało się znajdować fragmenty planszy na wykopaliskach archeologicznych. Jedna z nich została odkryta na okręcie z Gokstad (ma ona planszę 15x15 pól, a na drugiej stronie inną grę planszową). Znakomita plansza, prawdopodobnie wykonana na Wyspie Man, została znaleziona podczas prowadzenia wykopalisk w Ballinderry w Irlandii. Pierwszym zaś źródłem na temat reguł jest angielski manuskrypt z dworu króla Aethelstana (panował w latach 925 - 940 n.e.), który opisuje planszę i początkowe ułożenie figur w grze zwanej alea evangelii, będącej pochodną hnefatafl.


Tablice do gry wykonywano głównie z drewna. Na starszych tablicach często zamiast pól były linie, a figury umieszczano na ich przecięciach. Późniejsze tablice składały się tradycyjnie z kwadratowych pól. Często pola te posiadały wydrążone wgłębienia aby utrudnić figurom przypadkowe przesunięcie. Figury zaś wykonywano z najróżniejszych materiałów: drewno, kość, szklane paciory. Sam król był większy i wykonywany ze szczególną starannością. Król nosił nazwę Hnefi (czyli król po staroskandynawsku) a figury nazywano Hunns lub Taeflor.



Reguły
  • Istnieje wiele odmian hnefatafl. Różnią się one głównie rozmiarami planszy oraz początkowym ułożeniem figur, lecz wszystkie mają pewne wspólne reguły:
  • Stół do gry jest kwadratowy, o wymiarach od 7x7 do 19x19 pól. Na środku stołu znajduje się tron (konakis). Tylko król może zajmować tron i rogi.
  • Wszystkie figury poruszają się w linii prostej o dowolną liczbę wolnych pól (ruch wieży w szachach).
  • Figury nie mogą przeskakiwać nad innymi ani zajmować tego samego pola.
  • Figura jest schwytana i usuwana z planszy gdy przeciwnik zakończy swój ruch tak, że znajduje się ona (w pionie lub poziomie) między poruszoną przez przeciwnika figurą i inną jego figurą lub rogiem planszy. Można schwytać więcej niż jedną figurę w jednym ruchu. Figura może się bezpiecznie znaleźć na pustym polu pomiędzy dwiema już stojącymi wrogimi figurami.
  • Król jest schwytany, gdy wszystkie cztery pola wokół niego są zajęte przez nieprzyjaciół, lub jest otoczony przez wrogów z trzech stron, a z czwartej znajduje się tron lub brzeg stołu.
  • Strona króla (obrońcy) wygrywa, gry król dotrze do któregoś z rogów. Napastnicy wygrywają gdy pochwycą króla.
Różnice w regułach dotyczą następujących kwestii:
  •  Zazwyczaj, lecz nie zawsze, strona króla rusza pierwsza.
  • Na mniejszych planszach figury mogą przechodzić przez tron. Na większych często może to zrobić tylko król.
  • Przy chwytaniu przeciwnika róg może "pomagać" tylko obrońcom, bądź też, zazwyczaj pomaga obu stronom. Jeśli pomaga obu, należy zwrócić uwagę, że król może zostać pochwycony przez dwóch napastników, gdy z pozostałych dwóch stron ma róg i krawędź stołu.
  • W niektórych wersjach używano rzutu kostką by decydować, czy ruch ma się odbyć.
W Hnefatafl można zagrać w sieci np. na stronie: irt.org

A poniższych zdjęciach, rodzinna rozgrywka u pani Grażyny...

 

Źródła:
  1.   Hnefatafl. [dostęp 16 kwietnia 2012 r.] Dostęp w Internecie: http://www.kruki.org/main.php?s=s0701
  2. Hnefatafl. [dostęp 16 kwietnia 2012 r.] Dostęp w Internecie: http://nl.wikipedia.org/wiki/Hnefatafl 
  3. Zdjęcie zbliżenia pionków [dostęp 16 kwietnia 2012 r.] Dostęp w Internecie: http://www.stateofplayblog.com/2012/03/tablut-and-hnefatafl-reconstructing.html

środa, 2 maja 2012

Koparka

Zdjęcie zrobione w sklepie "Het Goed" (second hand) w holenderskim Geldrop...

wtorek, 1 maja 2012

Stary lalczyny piec kuchenny

Oj współczesnym lalkom nie chciałoby się chyba gotować na takim piecyku;) Zdjęcie zrobione w sklepie "Het Goed" (second hand) w holenderskim Geldrop...