Miś "po przejściach" - należał do pani Lidki, która w wieku 4 lat dostała go na urodziny od swojej prababci. Niedługo potem, mała właścicielka misia Jasia, trafiła do szpitala chora na żółtaczkę:
"Nikt nie mógł mnie odwiedzać, czułam się bardzo samotna i tak bardzo tęskniłam za Jasiem, aż dostałam wysokiej gorączki. Mama przemyciła mi jakoś miśka na oddział i od tamtej pory byłam najszczęśliwszą dziewczynką na świecie. Okazało się potem jednak że tylko ja sama mogłam wyjść ze szpitala , Jaś musiał zostać na oddziale bo nie można niczego zabierać. Wpadłam w panikę, bo nie wyobrażałam sobie jak mam żyć bez niego, mama była załamana bo podobno gasłam w oczach z tęsknoty. Jakimś jednak cudem udało się mamie przekupić pielęgniarkę a ta oddała nam misia , ale mama musiała obiecać, że go odkazi. Przeszedł więc biedny misiek szereg prań i dezynfekcji, a w ostatnim praniu zgubił swój nosek, oczka i bardzo przybladł. Choć potem w tych miejscach miał guziczki to wcale nie przeszkadzało mi go kochać jeszcze bardziej. "
Misio jest cudny! :) Pozdrawiam, {Z}
OdpowiedzUsuń