"W Dzień Wigilijny, a było to jeszcze przed zmrokiem zanim na niebie miała się ukazać gwiazda na niebie wskazująca że Dzieciątko Małe przyszło na świat, kiedy dom był pięknie wysprzątany a z kuchni rozchodził się zapach wigilijnych potraw, zaczęliśmy ubierać żywą choinkę z lasu.
Parę dni wcześniej cała nasza uwaga była skupiona na przygotowywaniu ozdób choinkowych, wspólnie z rodzeństwem z papieru kolorowego lepiliśmy piękny łańcuch, z łupinek orzechów i bibułki oraz waty tworzyli postacie krasnali , Mikołaja czy też Aniołków. Cały też rok zbieraliśmy kolorowe złotka ze słodyczy aby nimi móc owinąć cukierki mleczne które nasza mama przyrządzała na kuchni a były odpowiednikiem dzisiejszych krówek. Piekła też przepyszne kruche ciasteczka i pierniczki w kształcie gwiazdek, półksiężyca czy bałwanków w foremkach zrobionych przez naszego tatę. Przekłuwaliśmy te ciasteczka igłą z nitką aby w ten sposób móc je zawiesić na choince. Z roku na rok na strychu czekało kilka bombek zakupionych przez naszą babcię, były też włosy anielskie. Było nas sześcioro rodzeństwa przy czym pracował tylko tatko zatem nie było rodziców stać na zakup ozdób choinkowych czy też słodyczy. Choinkę żeby stała stabilnie wkładaliśmy do doniczki z ziemią i zabieraliśmy się za zawieszanie oczywiście najpierw dorodnych czerwonych jabłuszek z naszego ogrodu potem cukierków, ozdób, ciasteczek a na końcu baniek uważając aby je czasem nie stłuc. Pozostało nam jeszcze rozłożyć włosy anielskie i kolorowy łańcuch oraz na samym szczycie połyskującą ze złotka gwiazdę. Podczas ubierania choinki nuciliśmy półgłosem kolędy, a w międzyczasie rodzice przygotowali stół wigilijny. Kiedy choinka już była przystrojona razem z rodzicami i babcią zasiadaliśmy do wigilii. I chociaż to były skromne Święta lecz ich atmosfera wprost niepowtarzalna."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz