piątek, 30 grudnia 2011

Zabawy dla chorych dzieci i rekonwalescentów

Dziś zapraszam do lektury artykułu, który przysłała pani Grażyna Gramza z Holandii - nauczycielka w polskiej szkole w Hadze.Książka, o której pisze pani Grażyna jest bardzo inspirująca. Jestem ciekawa czy ktoś spróbuje wykorzystać proponowane w niej zabawy.



Lektury holenderskich dziadków i pradziadków

Niedawno natrafiłam w antykwariacie na bardzo ciekawą pozycję autorstwa H. Th. Veringa i L. W. Zweermana zatytułowaną „Handenareid voor zieke en herstellende kinderen”, co można przetłumaczyć „Prace ręczne dla chorych dzieci i rekonwalescentów”. Książkę wydano w Rotterdamie w wydawnictwie Nijgh & Van Ditmar N.V. w 1938 r.

W słowie wstępnym autorzy piszą, że chore dzieci nawet te, które krótko muszą leżeć w łóżku, są prawdziwym utrapieniem dla rodziców i pielęgniarek. Dlatego bardzo ważne dla procesu zdrowienia i zadowolenia dzieci oraz pomocne opiekunom, może być zajęcie małych pacjentów pracami ręcznymi. Autorzy piszą, że warto zajrzeć do ich książki, ponieważ przedstawiają w niej przykłady rzeczy, które samodzielnie mogą zrobić dzieci. Specjalne przybory i materiały nie są do niczego potrzebne, a chorzy mogą zrobić niektóre z nich nawet leżąc. Według autorów, książka powinna znaleźć się w szpitalach dziecięcych, sanatoriach czy domach gdzie są chorzy.
W recenzji tej pracy, autorstwa A. Wunderinka, który podpisał się jako lekarz- praktyk, nacisk położono na to, że bardzo ciekawe efekty można osiągnąć w sposób bardzo prosty, a dzieci mogą bawić się razem z odwiedzającym ich rodzeństwem czy przyjaciółmi. Ów lekarz poleca tę książkę z całego serca innym.
Książka ma 145 stron i podzielona jest na rozdziały opatrzone krótkimi objaśnienieniami. Pierwsza część jest dla dzieci chorych, a druga dla tych, którzy muszą jeszcze jakiś czas nabierać kondycji.
Pierwszy rozdział zatytułowany jest „Układanie patyczków”. Najpierw autorzy piszą jak patyczki do zabawy mają wyglądać, a potem, co z nimi robić. Pierwsza plansza pokazuje dość proste figury, ale już następne cztery to fantastyczne obrazki przedstawiające przedmioty, budynki, zwierzęta czy pojazdy.



W drugim rozdziale pokazano układanki geometryczne, których bazą jest kwadrat pocięty w trójkąty, kwadrat i równoległobok. Celem tej gry jest ułożenie większego obrazka (figury) według przygotowanego wzorca lub własnej wyobraźni. Autorzy piszą krótką historię tangramu, który znany jest ponad 1000 lat. Jego nazwa wywodzi się od imienia Tana, Chińczyka, który jako pierwszy w ten sposób pociął kwadrat i zaczął układać z otrzymanych figur kompozycje. Niektórzy uważają, że tangram jest jeszcze starszy i był już znany dwa tysiące lat przed narodzinami Chrystusa. Podobno też sam Napoleon zabijając nudę na zesłaniu na Elbie, godzinami bawił się tą układanką. Podobną do chińskiego tangramu układankę, znali również starożytni Grecy, którzy kwadrat podzielili na czternaście figur. Ta gra to stomachion. Pisał o niej Archimedes. W książce zamieszczono sześć tablic z przykładami kompozycji jakie można ułożyć.



Trzeci i czwarty rozdział pokazuje plecionki, które mogą stać się  dekoracją wieczka pudełka czy zakładką do książki. Dość szczegółowo opisane zostały techniki wykonania splotów oraz omówiono jakie materiały należy dobrać do poszczególnych prac.


Następny rozdział poświęcono pracom ręcznym, do których potrzebna jest serpentyna. Z rolek serpentyny w różnych kolorach można zrobić talerz na owoce,  kieliszek do jajka,  pudełko na igły itp.


W rozdziale szóstym autorzy opisują możliwości jakie daje wycinanie z papieru. Wszyscy to kiedyś robiliśmy- wycinaliśmy serwetki. Takie proste wzory pokazane są na trzech pierwszych tablicach, ale dalsze są już o wiele bardziej skomplikowane i ciekawe. Mnie podobają się postacie w holenderskich strojach ludowych i sylwetki kamienic w Amsterdamie. Zabawne są krasnale i postać Sinterklaasa (Św. Mikołaja) z pomocnikiem, Czarnym Piotrusiem (Zwarte Piet).



W następnym rozdziale autorzy książki nadal zachęcają do wycinania i tworzenia obrazków. Pokazują wzory do wykorzystania, np. typowy widok z wiatrakiem.


Ósmy i dziewiąty rozdział na pewno zachwycały dziewczynki, ponieważ pokazano w nim  jaką biżuterię można zrobić z koralików.


W następnym dzieci mogły nauczyć się tkać. Na prostej ramce w kształcie kwadratu lub prostokąta z gwoździkami, rozwinięto kanwę, na której można robić dowolne wzory.

Jedenasty i następne rozdziały, zostały przez autorów potraktowane z dużą uwagą, ponieważ mówią one o pracy z rafią. Rafia czasami nazywana też palmą iglastą, to rodzaj roślin z rodziny arekowatych. Należy do niego 20 gatunków, które występują w Afryce, na Madagaskarze i jeden gatunek w Ameryce Południowej i Środkowej. Zastosowanie włókien rafii  jest bardzo wszechstronne: od produkcji lin po tekstylia. W pracach ręcznych pokazano jak ze sznurka na bazie stelaża z drutu zrobić lalkę czy zwierzątko. Autorzy pokazują też różne sploty, a nawet misterne plecionki, z których można zrobić torebkę czy portfel. Te rozdziały są przeznaczone dla cierpliwych i zdecydowanie starszych dzieci.


Pracami z rafii zakończyła się część dla małych pacjentów. Następne rozdziały są dla rekonwalescentów, ponieważ stopień trudności jest już dużo większy i potrzebne jest też trochę siły.

Pierwszy i drugi z nich, to przykłady prac z cienkiego kartonu.

Następnie autorzy chcą nauczyć młodzież lepienia naczyń z gliny, a potem szycia ze skóry. Bardzo ciekawe są też propozycje figur wyciętych ze sklejki. Tutaj bardzo interesująca jest propozycja listonosza, czy serwetnika w kształcie kobiety w stroju ludowym. Listonosz, to podstawka to trzymania listów. Na pewno nie jest to łatwa praca. Bardzo ostrożnie trzeba wyciąć detale pokazanych figurek. Wzory wycięte w linoleum, które zamieszczono dalej, są również pracochłonne. Warto jednak, bo efekt jest bardzo imponujący. Takie linoleum to podstawa pieczątki. Książka kończy się jeszcze innymi przykładami rzeczy z rafii i rozwiązaniami tangramu.


Książka nie jest wydana luksusowo. Raczej było to niedrogie wydanie bez twardej okładki. Zachwyca jednak tym, że mimo swoich 73 lat jest nadal aktualna. Nie tylko wycinanki czy tangram można wykorzystać bawiąc się z własnymi (czy szkolnymi) dziećmi, ale też czytając, co mają do powiedzenia autorzy. Przeglądając tę książeczkę ma się wrażenie, że nie dzieli nas taki szmat czasu. Przecież wszystko to, co napisali odnajdujemy we współczesnych poradnikach dla rodziców czy nauczycieli. Do tego typu aktywności nawiązuje popularna dziś pedagogika zabawy. Postacie z figur można układać na geometrii ucząc dzieci w ten sposób jak wygląda trójkąt, a jak równoległobok. Lepienie z gliny (plasteliny), uruchamiają, stymulują i bogacą myślenie, mowę i wyobraźnię dziecka. W trakcie tych zajęć doskonali się komunikacja pomiędzy dwoma półkulami. Wycinanki, to przecież nic innego jak uczenie koordynacji ruchowej. I tak każda z zaproponowanych zabaw może dostarczyć nie tylko przyjemności, ale też być ucząca i pożyteczna. Może warto ją wznowić. Szkoda, że nigdy nie ukazało się jej polskie wydanie. A może?

Grażyna Gramza
SPK w Hadze

2 komentarze:

  1. Ciekawe- moje dzieciństwo przypada na późny PRL, a sam bawiłem się tangramem i układałem tzw. patysie;).Posiadam wciąż (żebym to ja wiedział, gdzie;)) sporą kolekcję rodzinnych zabawek- są nawet ołowiane żołnierzyki w niemieckich hełmach. W wolnej chwili coś wyszperam i zilustruję;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też pamiętam tangramy. nie wiedzialam, ze to taka stara rozrywka:)))

    OdpowiedzUsuń